Legia postawiła przysłowiową 'kropkę nad i', pokonując walijski zespół The New Saints w rewanżowym meczu drugiej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Nasz awans nie był zagrożony nawet przez minutę środowego pojedynku, chociaż styl w jakim odprawiliśmy ambitnych gości, ponownie nie zachwycił. Jedyną bramkę dla Legii zdobył Wladimer Dwaliszwili.
Efektowny start zaliczyła Legia w rozpoczętym sezonie Ekstraklasy. Widzew Łódź, który w pierwszej kolejce przyjechał na Łazienkowską, nie miał najmniejszych szans na wywiezienie z Warszawy choćby jednego punktu. Wynik 5:1 mówi sam za siebie. Sobotni debiut w Ekstraklasie z pewnością zapamięta Patryk Mikita, który zaliczył dwie asysty oraz zdobył swojego pierwszego gola w barwach Legii.
Było tak dobrze, spokój, cisza, wakacje. Aż tu nagle koniec laby, na trybuny marsz. Liga wraca w pełnej krasie. Znów nasi, Wasi, Ich ulubieńcy staną naprzeciw siebie, znów będziemy wierzyć w kolejne zwycięstwa, znów rozpłaczemy się po porażkach. Co począć, kibic nie wybiera, nie odleci przecież wraz z bocianami, dzielnie zostanie na posterunku, z całych sił ściskając kciuki. Sezon 2013/2014 uważam za otwarty.
Pierwszy krok za nami. Rozegrany w walijskim Wrexham mecz z drużyną The New Saints zakończył sie naszym zwycięstwem 3:1. Awans do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów jest w tej sytuacji pewny, choć Legia swoją postawą raczej nikogo nie zachwyciła. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:1, losy spotkania rozstrzygając dopiero po przerwie, kiedy na boisku pojawili się Dominik Furman i Michał Kucharczyk.
Pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni turniej Generali Deyna Cup dobiegł końca. Gospodarze, zupełnie nie po gospodarsku nie pozostawili swoim rywalom żadnych złudzeń. Wczoraj w dorosłym meczu legioniści pokonali Partizana, dziś w meczu „dzieciaków” odprawili z kwitkiem młodzieżówkę Fluminense. A trzeba przyznać, że 2: 0 to chyba najmniejszy wymiar kary dla gości z Brazylii.
Wyjątkowo szybko mija w tym roku letnia przerwa między rozgrywkami. Legię, którą do pierwszego meczu o stawkę dzieli już tylko dziesięć dni, mogliśmy oglądać wczoraj w starciu z wymagającym przeciwnikiem, zespołem Partizana Belgrad.
Wielkimi krokami zbliża się kolejny sezon. Piłkarski rok, który w założeniu zarówno włodarzy jak i kibiców stołecznej jedenastki ma należeć do zespołu Jana Urbana. Ale zanim nasza Legia przystąpi do udanych, miejmy nadzieje wojaży po Europie, będziemy mogli podziwiać jej nowe wcielenie z trybun na Łazienkowskiej 3. Bo to właśnie na Pepsi Arenie odbędzie się turniej towarzyski Generali Deyna Cup. Z udziałem zespołów z Brazyli, Austrii i Serbii.
W rytmie kolejnych meczów kontrolnych będą upływać dni dzielące nas od pierwszych oficjalnych kopnięć piłki w nowym sezonie. Pierwszy 'austriacki' sparing już za nami, w nim Legia zremisowala 1:1 z niedawnym potentatem, w zeszłym sezonie jednak zaledwie średniakiem ligi słowackiej, MŠK Žiliną.
Ostatni akord sezonu 2012/13 za nami. Sezonu wyczerpującego, nerwowego, ale jakże w ostatecznym rozrachunku dla nas szczęśliwego. Do pucharu dorzuciliśmy mistrzostwo Polski, a w kończącej sezon niedzielnej kolejce ligowej znokautowaliśmy ustępującego mistrza kraju, drużynę Śląska Wrocław. Wynik 5:0 mówi sam za siebie.
„To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy mistrzami, możemy iść”. Tak zapewne widzą tą kolejkę kibice Legii Warszawa, dla nich jest ona zwieńczeniem trudów całego sezonu. Jednak nie samymi kibicami stołecznej drużyny liga stoi, na kilku stadionach Ekstraklasy, w tej ostatniej kolejce naprawdę będzie bardzo ciekawie. Wciąż nie wiadomo, kto spadnie, wciąż nieznany jest pełny skład podium. Dopiero ta ostatnia runda rozgrywek przeniesie nam ostateczne rozstrzygnięcia.
W przedostatniej kolejce bieżącego sezonu Legia zremisowała w Chorzowie z walczącym o utrzymanie Ruchem. Remis, jak się okazało, przedłużył ekstraklasowy byt Ruchu, można zatem śmiało uznać go za sukces gospodarzy. Jeżeli chodzi o nasz zespół należy z kronikarskiego obowiązku odnotować, że... mecz się odbył.
Na ligowych szczytach już wszystko jasne, upragniony tytuł powędrował do Warszawy, w pucharach zagra też Lech, Śląsk Wrocław i zapewne Piast Gliwice. Za to w najlepsze, trawa walka o utrzymani i to właśnie tą rywalizacją będziemy się emocjonować w przedostatniej, 29. kolejce spotkań. Wszystkie mecze jednocześnie, wszystkie we czwartek, aż sam nie wiem, które spotkanie wybrać. Emocji na pewno nie zabraknie, czy będzie też ciekawie piłkarsko? Mam nadzieję, że trema nie pożre naszych ligowców. Ale o tym przekonamy się już na stadionach. Pewne jest natomiast jedno, czeka nas wielka bitwa na dole tabeli.
Trudno w tym momencie stwierdzić, czy remis w Łodzi oddalił nas od zdobycia mistrzostwa Polski, czy wręcz przeciwnie - przybliżył. Bez względu na przyszłe rozstrzygnięcia należy jednak stwierdzić, że dzisiejszy wynik to duże rozczarowanie. Słaby Widzew, któremu Lech zaaplikował cztery bramki, którego na jego boisku dopiero co pokonała Lechia Gdańsk, odebrał nam dwa bezcenne punkty.
Jeśli niedawne mecze możemy porównać do ostatniego wirażu, to te nadchpodzące do ostatniej prostej. Liga nabiera szalonego tempa, co ważne dla nas, kibiców, ta końcówka zapowiada się niezwykle ciekawie. W nadchodzącej 28. kolejce Ekstraklasy będziemy świadkami niezwykłych w naszych warunkach pojedynków. Prawie każde spotkanie będzie toczyło się w atmosferze futbolowej wojny. W prawie żadnym, nie będzie taryfy ulgowej, w prawie każdym, remis oznacza porażkę, a porażka to koniec marzeń. Dla jednych o lidze, dla innych o Europie. Będzie to runda piłkarskich dramatów i euforycznych uniesień. Oj, będzie się działo.
Mecz sezonu rozstrzygnięty po naszej myśli! Rzut karny podyktowany w 86. minucie został pewną stopą Ivicy Vrdoljaka zamieniony na bramkę na wagę zwycięstwa i powiększenia przewagi na Lechem Poznań do pięciu punktów. Pięć punktów, trzy mecze. Mistrzowska korona jeszcze nie tkwi na naszych skroniach, ale jest bliżej niż kiedykolwiek w tym sezonie.
Nadchodząca kolejka ligowa zapowiada się całkiem emocjonująco. Jak by jednak na to nie patrzeć mecze tej rundy przyćmi spotkanie na Łazienkowskiej. Oczy kibiców piłkarskich, choć ten jeden raz zwrócą się w kierunku Warszawy.Na Pepsi Arenie odbędzie się spotkanie, które z wielkim prawdopodobieństwem będzie zwieńczeniem wysiłków dwóch zespołów walczących o główne trofeum. Nic więc dziwnego, że zażarte boje o utrzymanie, czy nawet walka o europejskie puchary tym razem schodzi na dalszy plan.
To miał być jeden z najtrudniejszych meczów w tej rundzie. Legia znajdująca się pod presją wywieraną przez rozpędzoną poznańską lokomotywę, wstrząsana wewnętrznymi perturbacjami, udała się do Białegostoku, by zmierzyć się z Jagiellonią, której nie pokonaliśmy na jej boisku od 2008 roku i stanąć oko w oko ze 'starym dobrym wrogiem' Tomaszem Frankowskim. Miała być gehenna, wyszedł... spacerek. Legia zmiażdżyła gospodarzy 3:0.
Jedna rozgrywki już za nami, znamy rozstrzygnięcie. Puchar Polski zawitał do Warszawy. Teraz kibicom piłki nożnej pozostała już tylko liga. A w niej emocje zaczynają narastać, zdaje się, że jeszcze kilka stopni (konkretnie pięć) i eksploduje. Kto przeżyje tą eksplozję? Kto wyjdzie z niej zwycięsko? Na odpowiedź musimy jeszcze poczekać, tymczasem już teraz będziemy mogli emocjonować się kolejną, 26. Już kolejką ligową. Zapraszam.
Już szesnasty raz możemy cieszyć się z wywalczenia pucharu Polski. W ciepły środowy wieczór na własnym, wypełnionym po brzegi stadionie dopełniliśmy formalności, pieczętując zdobycie cennego trofeum. Niestety gra Legii była daleka od ideału. Czy to co wystarczyło do uratowania przewagi uzyskanej we Wrocławiu, wystarczy do zdystansowania ścigającego nas w lidze Lecha?
Legia utrzymuje dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań. W słoneczne niedzielne popołudnie pokonaliśmy na swoim stadionie Lechię Gdańsk 1:0. Nie obyło się bez nerwów, nie zabrakło kłopotów, ale nasze zwycięstwo było zasłużone. Bohaterem meczu został Jakub Kosecki, który zdobył gola na wagę bezcennych trzech punktów.